GDY MYŚLĘ O TRENINGU TO SIADA MI PSYCHE *
Tematem pierwszej porady przed tegorocznymi triathlonem jest cytat z rozmowy z jednym z Was, ale pewnie większość osób zaczynających treningi mogłoby podpisać się pod nim bez wahania. I pewnie myślicie, że tylko początkującemu jest ciężko, a z czasem problemem jest tylko intensywność treningu. Otóż NIE! Są dni, w które i zawodowcom siada psyche. Dni, gdy zwyczajnie nie chce się założyć butów i wyjść z domu. Powody są różne, ale o nich innym razem. Dzisiaj kilka słów o tym, co zrobić, gdy samemu sobie chciałoby się powiedzieć : „nie”. A więc.:
• Po pierwsze – „nie jęcz”. Nie narzekaj, że ciężko wstać rano, albo że wieczorem jest się zbyt zmęczonym po pracy. Nie oczekuj, że zbudzisz się wyspany i z entuzjazmem zerwiesz się z łóżka. Gdy zaakceptujesz, że chwila trudności to naturalny wstęp do świetnego treningu, o wiele łatwiej będzie zrealizować plan.
• Po drugie – trening to więcej niż praca nad mięśniami. Zastanów się, czy w takim samym stopniu trenujesz swój umysł i ciało? Trening to nie tylko sprawność mięśni i kondycja fizyczna. Zwłaszcza w sportach wytrzymałościowych, nawet na poziomie amatorskim potrzebujesz pracy nad mentalnością. To dzięki treningowi umysłu poprawisz czasy na treningu, pokonasz kryzysy i poradzisz sobie na trasie. „Ożywia umysł i ciało” – tak powinieneś myśleć o swoich planach treningowych.
• Po trzecie – odrób proste zadanie domowe. Znajdź w googlach słowo kalokagatia. Czy słyszałeś wcześniej o tym?

TRICKI Z PRAKTYKI
A teraz kilka tricków triathlonistów, którzy niejednego mentalnego focha mają już za sobą.
• Twoja własna motywacja. Jeżeli chcesz coś zmienić MUSISZ wiedzieć dlaczego tego chcesz. Musisz znaleźć swoją własną motywację. Dla wyglądu, dla zdrowia, dla partnera, dla dziecka, dla SIEBIE! Ta ostatnia to najskuteczniejsza motywacja, natomiast zawsze w tle są inne. Nie warto podglądać za bardzo innych, każdy z nas ma trochę inne powody. Na początku będziesz musiał mówić „muszę bo chcę”. Na przekór temu, co można czasem usłyszeć od coachów biznesowych i psychologów (tych słabszych), warto uzmysłowić sobie, że początki są trudne i tylko rygor pozwoli Ci wejść na kolejny poziom. Na szczęście nagroda i pierwsze radości z treningów przyjdą szybko. A więc: „chcę, bo….”. I zaczynam.
• Trening częścią planu dnia. Jeżeli już zaczniesz to wpisz twój trening w codzienny plan „SPOTKAŃ” – to ważne, bez tego będziesz odkładał aktywność z godz. na godz. z dnia na dzień itd…
• Masz plan, ale masz też bliskich. Jeżeli masz rodzinę, dzieci, żonę, partnera/partnerkę, Twój plan nie powinien kolidować z Waszymi wspólnymi planami. A w skrócie i po męsku: w weekend bądź ostrożny z treningami! 😉 Planuj tak aby Twoi bliscy albo nie odczuwali Twojej nieobecności albo uczestniczyli w Twojej nowej pasji. Musisz mieć wsparcie, bez tego nawet najwięksi twardziele wymiękają! Masz pasję. Masz przyjaciół Wciągnij w triathlon swoich przyjaciół, współpracowników, klientów, partnerów biznesowych, w końcu najbliższych. Działaj w grupie. To znacznie łatwiejsze. Poza tym… wtedy masz alibi. 🙂
• 3% na triathlon! Zdrowa zasada debiutanta. Ps. Tylko 5 godz. tygodniowo trzeba aby – zaczynając od zera – ukończyć Triathlonowy sprint. To 3% tygodnia! Prawda, że niewiele, by w krótkim czasie być znacznie lepszym?

DZIAŁAJ. I OBY TYLKO ZDROWIE BYŁO. ALE O TYM W NASTĘPNEJ PORADZIE.